Strony one-page, jak sama nazwa wskazuje, to portale składające się dokładnie z 1 strony (najczęściej strony głównej z zakotwiczonym menu, które odsyła internautę do poszczególnych miejsc w obrębie jednej strony).
Mimo, iż wielokrotnie poruszaliśmy temat doboru szablonu strony i jej konstrukcji, nadal otrzymujemy liczne zapytania odnośnie stron one-page. Zwykle pytania dotyczą stron typu landing page czy innych małych witryn, których zadaniem jest wyłącznie przechwytywanie ruchu (mogą to być rankingi lub strony informacyjne). Postanowiliśmy więc wypunktować najbardziej dosadne SEO-argumenty, które powinny przekonać każdego, że obecnie budowa stron typu one-page jest po prostu nieopłacalne. Zatem zaczynajmy:
- Strony one-page piętnowane przez Google – w wielu aktualizacjach Google karało i będzie karać strony typu one-page, obniżając ich poycje w SERPach lub nawet całkowicie je banując. Zazwyczaj tymi stronami są witryny zapleczowe czy landingi (co zapewne zostało dostrzeżone przez Google). Jednak gigant z Mountain View przyznał, że strony one-page straciły na przejrzystości, stąd decyzja o faworyzowaniu stron o tradycyjnej strukturze kosztem stron one-page.
- Brak możliwości rozbudowy strony – wiele motywów one-page pozwala na dodawanie wyłącznie dodatkowych segmentów z treścią czy mediami na stronie głównej. Brakuje możliwości rozbudowy o blog czy segment z newsami/aktualnościami czy chociażby o podstronę z kontaktem.
- Kłopoty z optymalizacją on-site – stronę one-page bardzo ciężko zoptymalizować, zwłaszcza, jeżeli witryna ma pojawić się w Google pod wieloma frazami kluczowymi. Ograniczone możliwości związane z treścią, opisem meta czy nagłówkami. Strona one-page nie pozwala także na linkowanie wewnętrzne (nie ma czego linkować, gdyż witryna nie zawiera podstron), które obecnie w SEO jest podstawą optymalizacji.
- Problemy z budową profilu linkowego – ostatni bardzo ważny argument skierowany przeciwko stronom one-page – profil linkowy. Google zwraca uwagę na to, aby linki kierowane do serwisów były różnorodne. Tyczy się to nie tylko anchorów, ale także samej struktury linkowej. Niestety, przy stronie one-page nie możemy podlinkować innego URL’a (chociażby podstrony), bo takowego nie ma. Innym problemem jest kierowanie ruchu internautów na stronę.
- Chaos związany z treścią – strony one-page zwykle przesycone są treścią, kilkadziesiąt tysięcy znaków na stronie sprzedażowej to standard. Zwykły Kowalski gubi się w treści, w jej ilości i formacie podania – strony one-page nie są zbyt user-friendly.
Mimo, że strony one-page buduje się względnie szybko (w sieci znajdziemy mnóstwo szablonów HTML, pod które wystarczy podstawić teksty), są tanie w utrzymaniu i w wielu przypadkach wizualnie wyglądają bardzo dobrze – nie polecamy wykorzystywać tej struktury. Tyczy się to nie tylko stron firmowych, ale także stron zapleczowych. Google pokazało, że ceni content a także racjonalne i wygodne podzielenie treści i mediów na stronie. Tego niestety strony one-page nie oferują.
Jak wygląda sprawa z nagłówkami h1 na stronach typu one page? Ostatnio słyszałem, że na takich stronach może ich być więcej, czy to faktycznie jest ok?
Nagłówki mogą się ładować dynamicznie, w zależności jaki obszar strony jest załadowany. Podobnie ma na przykład portal Spidersweb czy dawniej Wprost.
Dobrze wiedzieć, właśnie jestem na etapie robienia nowej strony firmowej 🙂
Możliwość komentowania została wyłączona.