Każda osoba, która ma swoją stronę internetową ma do czynienia z konkurencją. W niektórych branżach jest ona bardziej nasilona, w innych mniej. O ile polega ona tylko na konkurowaniu między sobą ceną, lepszymi promocjami czy usługami – nie ma w tym nic złego. Gorzej, gdy przybiera ona postać nielegalnych działań, takich jak atak Black Hat SEO, czyli depozycjonowanie. Przyjrzyjmy się, na czym on polega, w jaki sposób może zaszkodzić naszej stronie oraz jak możemy się przed nim bronić.
Co oznacza depozycjonowanie i w jaki sposób się go wystrzegać?
Depozycjonowanie, czyli negatywne działania SEO, to czynności oraz zabiegi, które wykonywane są w środowisku internetowym. Ich celem jest zmniejszenie popularności danej witryny, za pomocą obniżenia jej widoczności w wynikach wyszukiwania lub usunięcie jej z rankingu dla konkretnych fraz. Podobnie jak w przypadku pozycjonowania, tak i przy jego negatywnej wersji, możemy wyróżnić działania tzw. off-site oraz on-site. Warto mieć na uwadze, iż do działań on-site jest zdolna wyłącznie osoba posiadająca niezbędne dane dostępowe lub też osoba, która włamuje się na strony, czyli haker.
Jaki może być cel depozycjonowania? Otóż zazwyczaj jest to działanie na szkodę innej osoby. Zlecanie go jest wyrazem nieuczciwej konkurencji, a to z kolei powinno podlegać karze. Jednak mimo wszystko znajdziemy w Internecie osoby, które się z tym zajmują. Czasami firmy wynajmują je, by przesuwać swoją pozycję w wynikach wyszukiwania, zwłaszcza wtedy, gdy są powiązane z tematami drażliwym czy skandalami. Są to praktyki wykorzystywane przez niektóre gwiazdy oraz celebrytów, którzy w ten sposób chcą poprawić swój wizerunek w oczach fanów.
Metody depozycjonowania – działania off-site
Działania off-site to wszystkie te, które są wykonywane poza depozycjonowaną stroną. Mogą być powszechnie wykorzystywane przez konkurencję, gdyż nie jest wymagany dostęp do strony.
Jedną z najpopularniejszych metod to atak linkowy. Są to tzw. linki niskiej jakości, które kierują na naszą stronę. Pochodzą one z nieznanych źródeł o niskim zaufaniu, nierzadko ze stron pornograficznych lub reklamowych.
Innym sposobem jest pozycjonowanie, które jest najtrudniejszym działaniem, a także związanym z wysokimi kosztami. Polega ona na tworzeniu stron internetowych – kilku lub kilkunastu, które rywalizują o te same słowa kluczowe, co nasza strona. Później są one pozycjonowane w taki sposób, by obniżyć naszą stronę w wynikach wyszukiwania.
Często spotykanymi działaniami jest rujnowanie reputacji danej firmy. Osoba, która chce nam zaszkodzić, zamieszcza negatywne informacje i recenzje na temat naszej firmy oraz oferowanych usług, np. w Wizytówce Google oraz portalach, które to umożliwiają. To może przekładać się na opinie innych użytkowników oraz zmniejszenie ruchu na stronie.
Atak strony konkurencji może polegać na plagiatowaniu strony. Każdy, kto ma własną witrynę, wie, że jednym z głównych czynników, które decydują o pozycji w rankingu Google, jest jej unikalność, a także semantyka. Atak Black Hat SEO może zatem polegać na umieszczaniu treści z naszej strony na wielu innych, czy nawet tworzeniu duplikatu całej strony. To z kolei może powodować, że nasz serwis i zamieszczane na nim treści będą postrzegane jako nieunikalne.
Innym rodzajem działań, które mogą zaszkodzić naszej stronie, są skargi kierowane do Google pod naszym adresem. Umożliwia to narzędzie do zgłaszania nieodpowiednich stron, np. takich, na których pojawia się złośliwe oprogramowanie lub następuje próba wyłudzenia informacji. Na szczęście, ten sposób nie jest zbyt skuteczny, gdyż każda zgłoszona nieprawidłowość jest indywidualnie rozpatrywana.
Jakie mogą być działania on-site?
Jak już wspominaliśmy, działania on-site odbywają się na samej stronie. Zazwyczaj wiążą się z wymaganym dostępem administracyjnym, jednak nie każde.
Przykładem takiego działania są ataki hakerów. Polegają one na włamaniu do CMS witryny, nierzadko na usunięciu wszystkich baz danych lub zablokowaniu dostępu do strony. Nie są do tego wymagane specjalne umiejętności, zwłaszcza do tego, by dokonać czasowego zablokowania strony lub spowolnienia jej działania.
Inny atak strony konkurencji może polegać na zmianie zawartości naszej strony. W praktyce oznacza to, że osoba, która dokonuje włamania, usuwa wszelkie treści, które zawierają słowa kluczowe lub zmienia treści nagłówków i tytułów. Ten prosty zabieg może obniżyć pozycję naszej strony w wynikach wyszukiwania. Niektórzy działają w sposób bardzo dyskretny, dlatego też zmiany nie są widoczne od razu. Osoba dokonująca depozycjonowania może zmienić treści atrybutu obrazów, zepsuć nawigację, dodać ukrytą treść lub też linki wychodzące.
Innym rodzajem Black Hat SEO może być manipulacja zachowaniem użytkownika. W ramach tych działań powstaje bot, którego zachowanie nie różni się niczym od zachowania użytkownika. Może on np. zadawać konkretne zapytania w wyszukiwarce i odwiedzać wszystkie strony poza tą, która jest depozycjonowana. Może również zwiększać współczynnik odrzuceń, poprzez wejście na stronę i natychmiastowe jej opuszczenie.
Depozycjonowanie – karalne czy nie?
Po zapoznaniu się ze sposobami na celowe depozycjonowanie nasuwa się wniosek, że powinno być ono karalne. Walka w sądzie jest możliwa jedynie po dokładnym namierzeniu komputera, z którego dopuszczono się działań na niekorzyść naszej strony. Istnieją przepisy, dzięki którym operatorzy hostingów oraz dostawcy Internetu, mają obowiązek przekazania odpowiednim organom śledczym niezbędnych danych dotyczących osób, wobec których zostały pozostawione zarzuty.
W rzeczywistości jednak polska policja niezbyt chętnie zajmuje się sprawami związanymi z pozycjonowaniem i depozycjonowanie. Jeżeli jednak padliśmy ofiarami nieuczciwej konkurencji, warto dochodzić swoich praw i poczynić odpowiednie kroki, by sprawca został ukarany.
Jak rozpoznać, że padliśmy ofiarami nieuczciwej konkurencji?
Są pewne symptomy, które pomogą nam utwierdzić się w przekonaniu, że jesteśmy ofiarami negatywnego SEO. Jednym z nich jest zaobserwowanie zmniejszenie ruchu na naszej stronie. Jeżeli jest on nagły, czyli występuje dosłownie z dnia na dzień, może świadczyć o tym, że ktoś celowo działa na naszą niekorzyść.
To, co może nas zaniepokoić to spadek pozycji określonych fraz kluczowych. W przeciwieństwie do spadku ruchu na całej stronie ten może być związany z jej określoną częścią. Warto wtedy dokonać analizy poszczególnych podstron, a także analizy fraz korzystając z możliwości sprawdzenia listy linków zewnętrznych, które do nich kierują.
Może zdarzyć się tak, że właściciel strony otrzyma powiadomienie o ręcznie nałożonej karze. W takiej sytuacji otrzymujemy wiadomość z konta Google o działaniach podjętych przeciwko stronie. Jeżeli jest ona związana z nieprawdziwymi informacjami – najprawdopodobniej jest atakiem ze strony konkurencji.
W jaki sposób bronić się przed negatywnym SEO?
Każdy, kto stał się ofiarą depozycjonowania, wie, ile trudności może to przysporzyć. Dlatego też warto podjąć szereg działań, które mają na celu zapobieganie takim sytuacjom jak kradzież danych, atak linkowy czy dokonanie włamania przez hakera. Najlepszym sposobem będzie właściwe zabezpieczenie strony przez administratora oraz nieustanne jej monitorowanie, w celu szybkiego wyłapania szkodliwych działań.
Przede wszystkim, dobrze jest zadbać o to, by nasza strona była przejrzysta i zadbana. Istnieje przekonanie, że im strona jest lepsza, tym więcej trudu należy włożyć w jej depozycjonowanie. Najszybciej ofiarą ataków może stać się witryna, która jest stosunkowo nowa, o słabym profilu linków. Gdy mamy porządek na naszej stronie, łatwiej jest nam zwrócić uwagę na błędy czy też nienaturalne linki.
Dobrym rozwiązaniem jest dokładna analiza szybkości strony – niepokojący powinien być każdy jej spadek. To właśnie ten czynnik ma decydujący wpływ na naszą pozycję. Tym, co powinno wzbudzić naszą czujność, jest odnotowanie dużego obciążenia bez wyraźnej przyczyny – należy wtedy niezwłocznie skontaktować się dostawcą hostingu, by wyjaśnić tę sprawę.
Warto przeprowadzać regularne przeglądy linków, co jest możliwe poprzez odpowiednie narzędzia do analizy linków. Dzięki nim można mieć stały nadzór nad stroną. Nagłe pojawienie się nienaturalnych anchorów linków przechodzących, czy też gwałtowne zwiększenie liczby linków, mogą zaniepokoić właściciela strony.
Kolejnym sposobem jest sprawdzanie, czy nasza strona nie została splagiatowana. Warto zainstalować odpowiednie narzędzia, które mogą być pomocne w znalezieniu potencjalnych kopii konkretnego adresu. Innym sposobem jest wklejanie fragmentów tekstów do wyszukiwarki, by znaleźć ewentualny duplikat. Gdy go wykryjemy, możemy zmienić teksty na swojej stronie lub też zgłosić naruszenie praw autorskich do Google.
Mając stały nadzór nad opiniami dotyczące naszej strony, możemy szybko wyłapać potencjalne zagrożenie. Warto więc znaleźć portale, w których umieszczane są opinie i regularnie je odwiedzać. Wzrost negatywnych komentarzy lub nieprawdziwych informacji, może świadczyć o próbach depozycjonowania. Szczególnym miejscem jest wizytówka Google, gdzie możemy od razu zgłosić nieprawidłowości w panelu administracyjnym.
Warto dołożyć wszelkich starań, by system, w którym znajduje się nasza strona, był odpowiednio bezpieczny. Korzystając z popularnych rozwiązań, należy regularnie upewniać się, czy strona jest aktualizowana. Tym samym pozbywamy się wszelkich dziur, które mogłyby być łatwym celem. proste. Czasami nawet nieświadomie, możemy wybrać takie hasło, które nie wymaga większych starań ze strony konkurencji, by je złamać.
Powyższe propozycje działań w celu zabezpieczenia swojej witryny, powinny być stosowane zwłaszcza przez te firmy, które działają w branżach niszowych. W przypadku, gdy już wcześniej nasza strona była ofiarą depozycjonowanie, a ustalenie winnego nie było możliwe, należy odpowiednio się zabezpieczyć przed powtórną taką sytuacją.
Sporo błędów merytorycznych. Osoba włamująca się to CRACKER nie HAKER. Black Hat SEO to nie tylko depozycjonowanie ale stosowane przez ogół polskiej śmietanki seowców techniki niezgodne z wytycznymi np Google. Oj niskiej jakości artykuł…
Warto wspomnieć, że Google coraz lepiej radzi sobie z depozycjonowaniem przez tzw. „atak linków” czy też nagły blast. W kilku przypadkach które analizowałem nie wpłynęło to na widoczność ataktowanych stron.